Tym razem zapragnąłem Wam przekazać swoje „niewinne” dzisiejsze przemyślenia. Aby jakoś uporządkować ten wpis, zacznę od pewnej przytrafiającej mi się całkiem systematycznie rzeczy. W pewnych sytuacjach naruszających mój „wewnętrzny porządek świata” „wybucham”, nerwy mi puszczają, denerwuję się i nieraz cały świat może “podziwiać” mój aktualny humor.
Miałem duży problem z tym, żeby w pełni zaakceptować to jaki jestem, bądź też jaki w pewnych sytuacjach „się staję”. Generalnie odnoszę wrażenie, iż te napady gniewu były jedyną rzeczą z mojej aktualnej niepełnosprawności, której nie akceptowałem. Ale koniec z tym.
Zrozumienie swojej słabości jest przecież pierwszym krokiem do jej pokonania.
Publikując ten post pragnę zademonstrować akceptację dla samego siebie. Generalnie uważam (o czym już wspominałem), że równie ważne jak to, żeby być dobrym człowiekiem w stosunku do innych jest to, żeby być dobrym dla siebie, co paradoksalnie może być trudniejszym zadaniem od bycia dobrym dla innej osoby.
Chciałbym zakończyć ten wpis jeszcze jedną „prostą” myślą związaną z nadchodzącymi świętami. Pamiętajmy o tym, że w świętach nie chodzi o to, aby tego jednego dnia wszystko było „jak należy”. Chociaż może to wydawać się dziwne bądź „bluźniercze”, uważam, że ważniejsze jest to, aby być dobrym człowiekiem przez cały rok niż to, aby tego jednego dnia wszystko było idealne, a w pozostałe dni fatalne.
Kończąc ten wpis, chciałbym Wam wszystkim życzyć wesołego życia. Tak, dobrze widzicie, nie przejęzyczyłem się, życzę Wam wesołego nie dnia, nie tygodnia, nie lat, tylko całego życia!