Mam świadomość, że dużo tu się „dzieje” - niespełnione obietnice publikowania, ciągłe wstawki z „atomowych nawyków”… Dlaczego tak? Postaram się to wszystko opisać, abyście mieli lepszy obraz całej sytuacji.
A więc zacznijmy od tego, dlaczego nic nie publikowałem. Wszystko zaczęło się od aplikacji „journal”. Apple niedawno opublikowało taką appkę służącą do wpisów, coś w rodzaju pamiętnika. Zainstalowałem ją, a to przełożyło się na pewne zmiany w moich nawykach. Wpisy do bloga zostały zastąpione przez wpisy do pamiętnika, to samo stało się z moim „sennikiem”. Dotychczas zapisywałem czas snu każdego dnia wraz z komentarzem i oceną subiektywnej jakości snu w arkuszu kalkulacyjnym. Jednym słowem przepisywałem urozmaicając dane łatwo dostępne w aplikacji „health”. Z czasem zaniechałem nawyku dokładnej analizy snu. Początkowo było mi z tego powodu smutno, jednak później stwierdziłem, że tak jest dobrze i nawet jeśli zaprzepaszczam nowo wypracowany nawyk, nie ma w tym nic złego. Cieszy mnie fakt, że przez jakiś czas udawało mi się go systematycznie podtrzymywać. Kontynuowanie czegoś, co nam jednak nie służy nie jest niczym dobrym. Kolejny nawyk w przyszłości wypracuje sobie łatwiej. Przyszła mi wtedy taka myśl do głowy „to nawyki są dla nas, a nie my dla nich". Mają nam pomagać.
Nawiązując do mojego poprzedniego wpisu o akceptowaniu samego siebie, chciałbym bardzo podziękować moim rodzicom za to, iż dzięki nim jestem tak "specyficzny". Dali mi przestrzeń do bycia sobą, rozwijania swoich pasji i zainteresowań, nawet tych najdziwniejszych. Tak, mogę to teraz przyznać, jestem inny niż „większość”, i jest tym mi z tym dobrze. Zaryzykuję nawet twierdzenie, że jest mi z tym bardzo dobrze. Rozmawialiśmy o tym niedawno z Justyną. Doszliśmy do wniosku, że my również jesteśmy całkowicie inną parą. Omijamy oczywiste i szukamy czegoś innego, naszego.
Przecież najważniejsze w życiu jest to, aby żyć w zgodzie z samym sobą, a nie z ogółem społeczeństwa. Reasumując, dziękuję Wam Mamo i Tato za to, że miałem takie świetne warunki do wyrośnięcia na „dziwaka”. Posłużę się cytatem z idealnie pasującego tu przemówienia świętej pamięci Steve’a Jobs’a:
„Here's to the crazy ones. The misfits, the rebels, the troublemakers, the round pegs in the square holes, the ones who see things differently. They're not fond of rules, and they have no respect for the status quo.”
„Here's to the crazy ones. The misfits, the rebels, the troublemakers, the round pegs in the square holes, the ones who see things differently. They're not fond of rules, and they have no respect for the status quo.”
Ja uprawiający „pen-spinning” - jedna z zajawek z zamierzchłych czasów.